21 lutego przedstawiciele brytyjskich stowarzyszeń weterynaryjnych wystosowali list otwarty do kolegów z profesji zachęcając ich do redefiniowania akcji #BeKind, która obejmuje wszystkich przedstawicieli świata weterynaryjnego. Okazuje się, że zjawisko tzw. “vet shamingu“, czyli obrażania lekarzy przez lekarzy, używania wulgarnego języka, wyśmiewania i ośmieszania to nie tylko problem naszej rodzimej sceny weterynaryjnej. Brytyjczycy postanowili zjednoczyć się we wspólnej akcji i przemówić do większego forum odbiorców. Postanowiłam przetłumaczyć list wraz z komentarzem prezeski BVA Danielli Dos Santos na język polski i dołączyć Vetnolimits do tego apelu, który mam nadzieję zatoczy szersze kręgi. Byłoby niezmiernie miło, gdyby ważne organy i nasze rodzime organizacje takie jak Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, PSLWMZ oraz Inspekcja Weterynaryjna poparły to ważne przesłanie. Problem jest realny i wymaga głośnego potępienia. Część naszych rodzimych autorytetów (i nie tylko) ośmiesza i punktuje kolegów po fachu nie tylko na forach, ale i przy klientach (którzy często zostali do nich odesłani po pomoc), na konferencjach i spotkaniach branżowych. Poziom “dyskusji” niektórych lekarzy oraz użytego języka pozostawia wiele do życzenia. M.in. o obrażaniu lekarzy przez lekarzy on-line będę mówić już niedługo podczas konferencji edukatorów w medycynie i weterynarii GRAZ w Budapeszcie 17 kwietnia oraz Ethical Dilemmas in Veterinary Education 24 kwietnia w Warszawie. Problem jest realny i postępujący, wymaga nagłaśniania i zgłaszania tego typu zachowań. Póki jako profesja razem nie sprzeciwimy się takim działaniom, osoby tak zachowujące się pozostaną bezkarne. Na szczęście historia zna przypadki lekarzy karanych za łamanie kodeksu etyki i współpracy koleżeńskiej w tej materii, liczmy więc że osoby, które takich zachowań się dopuszczają wyciągną lekcję na przyszłość.
Żyjemy w wymagających czasach, w których wszystko, co umieścimy w sieci, może być zinterpretowane inaczej niż byśmy chcieli, bądź też wzięte osobiście. Taka też specyfika komunikacji online, która pozostawia wiele w zakresie interpretacji słowa pisanego. Powinniśmy zawsze starać się, aby nasze komunikaty były wyważone, konstruktywna krytyka uzasadniona, zaś spory (niezależnie jakiej natury) prowadzone w sposób kulturalny i z szacunkiem dla naszego rozmówcy. Tylko pokazując, że możemy się razem spierać i wspierać, a nie kłócić i wzajemnie obrażać, osiągniemy sukces jako grupa zawodowa. Wszelkie spory natury medycznej prowadzą do rozwoju nauki i nowych odkryć, których efektem są rozwiązania ulepszające naszą pracę. Wszystko zaś prowadzi do podnoszenia jakości naszych usług, zdrowia pacjentów i zadowolenia ich opiekunów. Szanujmy się nawzajem. Nawet, jeśli nie możemy “być mili”, to chociaż bądźmy kulturalni.
Wiele osób odchodzi z grup i forów branżowych, lub w ogóle nie zabiera głosu, gdyż sami padli ofiarą takich zagrywek ze strony kolegów ze środowiska. Złośliwy komentarz lub publiczne wyśmianie innego lekarza, może skutkować całym dniem zastanawiania się, co ze mną jest nie tak i wątpienia w swoje umiejętności. Nie zostaje to obojętne dla naszego dobrostanu psychicznego, co popycha niektórych do opuszczenia profesji. Również i ja sama niedawno świadomie usunęłam się z jednej z grup, której zadaniem jest wymiana doświadczeń i opinii przez lekarzy. Niektórzy z braku sensownych argumentów, przy jednoczesnym braku kultury osobistej, uciekają się do najniższych zachowań i wprost do obrażania innych. Naturalną reakcją, na niepomyślne wieści jest zaprzeczenie i odrzucenie. Natomiast nigdy nie powinno mieć miejsca deprecjonowanie kogoś, bądź wyzywanie. Kilkoro trolli (nie bójmy się otwarcie tego powiedzieć i nazwać po imieniu) skutecznie od dłuższego czasu doprowadza do kruszenia i rozłamu w naszej rodzimej weterynaryjnej społeczności on-line. Niektórzy, bez żadnych zahamowań uderzają w płeć lub po prostu stosują wyzwiska. Co więcej, oprawcy łatwo znajdują swoich naśladowców, zaś część z nich tkwi w syndromie sztokholmskim broniąc sfrustrowanych kolegów i tłumacząc ich zachowania stresem, wypaleniem zawodowym i tym, że “w realu” są mili i koleżeńscy. Szczególnie wtedy, jak zostawiamy u nich duże pieniądze na specjalistycznych kursach. Online zaś nie oszczędzają się i szybko zapominają, że jeszcze niedawno dzielili się z nami swoją wiedzą za pieniądze. Mówmy takiemu zachowaniu głośne “NIE” i dajmy przykład, że nawet o sprawach trudnych i niewygodnych, możemy rozmawiać kulturalnie i z szacunkiem dla siebie nawzajem. Tyczy się niestety nie tylko online’owych forów, ale i świata akademickiego, codziennego życia placówek weterynaryjnych, spotkań branżowych itp.
List otwarty do profesji weterynaryjnej
Poniżej treść przetłumaczona na język polski (źródło: https://www.bva.co.uk/news-and-blog/news-article/veterinary-leaders-issue-rallying-call-for-colleagues-to-bekind)
Przedstawiciele i kadra kierownicza wiodących organów weterynaryjnych i pielęgniarskich opublikowali list otwarty do współpracowników, w którym potępili użycie „obraźliwego i upokarzającego języka” stosowanego w praktyce na internetowych forach weterynaryjnych. W liście – zamieszczonym w całości poniżej – liderzy akceptują potrzebę rzucenia wyzwania i krytyki swoich poglądów i działań, ale ostrzegają przed osobistymi atakami, które mogłyby uniemożliwić ludziom objęcie stanowisk przywódczych w przyszłości. List, podpisany wspólnie przez przedstawicieli BVA, RCVS, AVS, BSAVA, BVZS, BVNA, SPVS i VMG, sugeruje, że taki język „jest całkowicie nieodpowiedni i nie spełnia oczekiwań profesjonalistów”. Z niepokojem zauważają, że kobiety i mniejszości często borykają się z najgorszym z nich. List koordynowała aktualna prezeska BVA Daniella Dos Santos, którego tematem przewodnim jest #VetDiversity. List poparła swoimi słowami:
„Internetowe fora weterynaryjne mogą być dla nas fantastycznym miejscem do dzielenia się pomysłami i obawami oraz wspierania się nawzajem, ale mogą też mieć ciemniejszą stronę. Coraz bardziej uświadamiam sobie, że osoby korzystające z forów i innych mediów społecznościowych atakują i krytykują osoby, o których wiem, że ciężko pracują dla naszego zawodu. Byłam osobiście po stronie odbiorcy, zostałam opisana jako fałszywa, nieuczciwa, niekompetentna, nienadająca się do przewodzenia, zgniła, nazwano mnie idiotką, żałosną i zepsutą. Wiem jednak, że koledzy, którzy stanęli w obliczu znacznie gorszej sytuacji, wystarczą.
Najwyższy czas, abyśmy wspólnie zabrali głos i jestem niezwykle wdzięczna tym, którzy podpisali ten list otwarty do naszych współpracowników. Każdy lekarz weterynarii lub pielęgniarka, którzy zgłaszają się na ochotnika lub pracują jako urzędnicy lub członkowie komitetów w dziedzinie weterynarii oraz wszyscy nasi “świeccy” współpracownicy ciężko pracują w imieniu naszych zawodów. Naszym kluczowym przesłaniem jest to, że motto #BeKind, tak powszechne w naszej społeczności weterynaryjnej, rozciąga się również na osoby zajmujące stanowiska kierownicze.”
List otwarty do naszych kolegów:
Jesteśmy mieszanką wolontariuszy i płatnych specjalistów, którzy poświęcają czas na prowadzenie i wspieranie zawodów weterynaryjnych i jesteśmy niezwykle zaszczyceni, że możemy to zrobić. Jesteśmy jednak coraz bardziej zaniepokojeni tonem niektórych debat toczących się w świecie weterynarii, szczególnie dyskredytującym i poniżającym językiem stosowanym przeciwko nam lub naszym kolegom.
Jako liderzy zawodów, reprezentujący różne organizacje, absolutnie oczekujemy krytyki i wyzwań związanych z naszą pracą. Ale prawo do krytykowania i kwestionowania nie obejmuje prawa do osobistego atakowania nas jako jednostek. Niektóre z najbardziej przydatnych i pouczających dyskusji, jakie prowadzimy, to takie, w których nasze poglądy i działania są kwestionowane z godnością i szacunkiem. Ale używanie obraźliwego i deprecjonującego języka do opisywania nas lub określania ich mianem innych osób jest po prostu niedopuszczalne
.Osobiste ataki i oczernianie mogą również sprawić, że przyszli liderzy zastanowią się dwa razy, zanim przedstawią swoją kandydaturę do takich ról i poddadzą się takiemu traktowaniu przez swoich kolegów. Możemy się nigdy nie dowiedzieć, jaka to może być strata dla przyszłego kierunku rozwoju naszych zawodów. Takie zachowanie jest szczególnie rozpowszechnione na forach internetowych, na których zamknięte grupy i ekrany komputerowe wydają się ośmielać członków naszych zawodów do używania języka, który jest całkowicie nieodpowiedni i który nie spełnia oczekiwań specjalistów. Jak widzieliśmy już na krajowej scenie politycznej, z niepokojem zauważamy, że często najgorsze są nasze koleżanki i mniejszości.
Czekamy na wyzwanie i debatę. Pamiętaj jednak, że można nie zgodzić się z osobą lub organizacją bez uciekania się do osobistych ataków. Przed opublikowaniem w Internecie zastanów się, w jaki sposób odbiorca może to zinterpretować. Nasze zawody słusznie koncentrują się na zdrowiu psychicznym i dobrym samopoczuciu, a prace Mind Matters Initiative i Vetlife są doskonałymi przykładami tego, co dzieje się w tej dziedzinie. #BeKind obejmuje także osoby zajmujące stanowiska kierownicze.
autor: lek. wet. Natalia Strokowska
Dodaj komentarz